wtorek, 27 grudnia 2016

O czym szumią wierzby - Kenneth Graham

Nigdy nie lubiłam zwierzaków przebranych za ludzi. Może dlatego nie starałam się zbyt gorliwie nadrobić zaległości z angielskiego klasyka, który ominął mnie w dzieciństwie. Planowałam sięgnąć po książkę dopiero wtedy, kiedy dorosną do niej moje dzieci. Skusiło mnie jednak najnowsze wznowienie z ilustracjami Ingi Moore, opublikowane przez wydawnictwo Zysk i Ska.


Trzeba przyznać, że "O czym szumią wierzby" ma szczęście do doskonałych ilustratorów. Chociaż pierwsze wydanie z 1908 r. ukazało się bez obrazków, to kolejne okraszone były dziełami naprawdę znakomitych twórców.

Pierwsze wydanie z 1908 - bez ilustracji, ale z piękną grafiką Grahama Robertsona na okładce.

Wśród ilustratorów byli m.in.: Paul Bransom w 1913 r., w dwadzieścia lat później E.H. Shepherd (tak, ten od jedynego słusznego Kubusia Puchatka; podobno jego ilustracje zyskały przed publikacją aprobatę autora), w 1940 r. Arthur Rackham (stworzył też piękne ilustracje do Alicji w Krainie Czarów), w 1966 r. Tasha Tudor (ciekawa postać, kobieta, która postanowiła... żyć w przeszłości), Michael Hague w 1980 r., Inga Moore w 1996 r., Scott McKowen w 2005 (autor ciekawych i nietypowych ilustracji do wielu literackich klasyków), Robert Ingpen w 2007 r.

Ilustracja autorstwa Paula Bransoma.
Okładka z ilustracją Ernesta H. Sheparda.
Ilustracja Arthura Rackhama.

Okładka z ilustracją Tashy Tudor.

Okładka wydania ilustrowanego przez Michaela Hague.





Okładka wydania z ilustracjami Roberta Ingpena.
Okładka z ilustracją Scotta McKowena.
Okładka z ilustracją Patricka Bensona.

Przeglądając te obrazki zamarzyłam o wydaniu kolekcjonerskim, zawierającym ilustracje różnych twórców. Zresztą niejedno dzieło zasługiwałoby na taką wersję, choć ze względów komercyjnych pewnie nie ma na to szans na polskim rynku. Jeśli więc musicie zdecydować się na wydanie ilustrowane przez jednego artystę, gorąco polecam to zilustrowane przez Ingę Moore - niektóre obrazy po prostu zapierają dech w piersiach.


W dodatku wydawnictwo stanęło na wysokości zadania i stworzyło piękną oprawę książki, okładka (z obwolutą), gruby papier, ładny font i layout, wszystko o sprawia, że książkę po prostu z przyjemnością trzyma się w ręku - nawet jeszcze zanim zacznie się czytać.



Chociaż do antropomorficznych zwierząt, żyjących w świecie, jaki znamy, podchodzę nadal bardzo sceptycznie, zachwyciłam się powieścią Grahama. Jest do szpiku kości (hmm... do szycia grzbietu?) angielska, z wycieczkami łodzią po rzece, herbatkami przy kominku, spacerami gościńcem, polami, opłotkami i malowniczymi miasteczkami oraz z bogatym dworem Ropucha. Zwracałam ogromną uwagę na te sielskie, ciepłe obrazki - może dlatego, że czytałam książkę pod choinką - i zachwycałam się opisami puszczy. Nie obawiajcie się jednak, książka nie stała się sławna tylko dzięki przemiłej atmosferze i opisom przyrody - jest tu przecież solidna porcja akcji, której dzieci nie potrafią oprzeć się od stu lat z hakiem.

Wszytko rozpoczyna się pewnego wiosennego dnia, kiedy Kret - zmęczony i znudzony wiosennymi porządkami - opuszcza swój dom i wyrusza naprzeciw nowego, pełnego przygód życia - chociaż nie ma o tym jeszcze pojęcia.



Zachwycony pięknem Rzeki, ujrzanej po raz pierwszy w życiu, przyjmuje zaproszenie na wyprawę łodzią od sympatycznego Szczura Wodnego. Zanim się obejrzy, okazuje się, że na dobre porzuca swój ciasny, ciemny domek. Przenosi się nad rzekę do domu Szczurka, poznaje jego kompana, bogatego i szalonego Ropucha, który nie potrafi oprzeć się żadnej pokusie, a także statecznego odludka Borsuka, mieszkańca groźnej puszczy. W takiej puszczy łatwo się zgubić, z czego kret, zwierzak, który dotąd niewiele wyłaził spod ziemi, nie zdaje sobie sprawy... W dodatku problemów przysparza Ropuch, opętany nową samochodową manią, która zaprowadzi go trzy razy do szpitala a raz - do więzienia.


Nie sposób nie wspomnieć tu o ciekawej historii powstania powieści. Kenneth Graham, osierocony w dzieciństwie przez matkę, został wraz z trójką rodzeństwa oddany na wychowanie babce, mieszkającej w Berkshire. Mimo półsieroctwa i odrzucenia przez nadużywającego alkoholu ojca, dzieciństwo Grahamów było szczęśliwe, wręcz idylliczne, a odbywane pod opieką wuja wycieczki łódką po rzece znalazły - być może - odzwierciedlenie w "O czym szumią wierzby". Dorosły Graham wydał m.in. dwa tomy opowieści, doskonale przyjętych przez krytykę: The Golden Age i Dream Days, po czym przez 10 lat nie napisał nic więcej. W tym czasie urodził się jego jedyny syn, Alastair. Chłopak, zwany Myszą, urodził się niewidomy na jedno oko i cierpiał na liczne choroby w trakcie swojego krótkiego życia. Dwa dni przed swoimi 20. urodzinami popełnił samobójstwo. Powieść "O czym szumią wierzby" powstała na podstawie bajek, które Kenneth Graham wymyślał dla syna. Kilkoro wydawców odrzuciło przesłany tekst, ale kiedy wreszcie udało się go wydać, natychmiast zyskał popularność wśród młodych (i nie tylko) odbiorców. Do wielbicieli powieści należeli m.in. Krzyś, przyjaciel Kubusia Puchatka, czyli Christopher Robin Milne, a także jego matka i ojciec A.A. Milne, który zresztą przeniósł część książki na scenę teatru, a także prezydent Teodor Roosevelt.

W 1958 r. książka otrzymała w Ameryce nagrodę im. Lewisa Carolla. Wielokrotnie przenoszona była na scenę (m.in jako sztuka A.A. Milnego "Toad of the Toad Hall") i na ekrany. Najbardziej znaną ekranizacją jest serial animowany (kukiełkowy) BBC z lat 1984-1990, z jednej strony chwalony, z drugiej  - przez wiele dzieci uznawany za upiorny. W Polsce wyświetlano go jako dobranockę, ale został zdjęty z anteny na skutek protestów rodziców (za Wikipedią).

W Polsce "O czym szumią wierzby" opublikowano po raz pierwszy w 1938 r., w pięknym przekładzie Marii Godlewskiej. W latach 90. powieść doczekała się dalszego ciągu, brytyjski pisarz William Horwood napisał cztery sequele, z których trzy wydano także w Polsce (Zima pośród wierzb / The Willows in WinterTryumf Ropucha / Toad Triumphant;Nad rzeką i tam dalej / The Willows and Beyond; The Willows at Christmas).

Kenneth Graham, O czym szumią wierzby, tłum. Maria Godlewska, il. Inga Moore, Zysk i ska 2016.

czwartek, 1 grudnia 2016

Widmo z Głogowego Wzgórza - Edward Fenton



Trafiłam na tę powieść zupełnym przypadkiem, zdjęłam ją z bibliotecznej półki tylko dlatego, że zainteresowała mnie okładka. Uczciwie przyznaję, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i zarazem nie mogę odżałować, ze mnie tak doskonała powieść ominęła w dzieciństwie.

Akcja rozgrywa się w latach 50. XX w. Dwunastoletni James przyjeżdża na weekend do kuzynów, Amandy i Obiego, których rodzice kupili właśnie bardzo stary dom na odludziu. Dom należał do zdziwaczałej starszej pani, artystki-rzeźbiarki. Nikt jej za dobrze nie znał, niemal nikt nie utrzymywał z nią bliskich kontaktów. Podobno była bardzo bogata, ale jej majątek zaginął. Spodziewałam się spontanicznie uformowanej młodzieżowej grupy poszukiwaczy skarbu, ale autor mnie zaskoczył, bo to nie dzieciaki przejmują pałeczkę. Dom zostaje nagle odcięty od świata przez śnieżycę, nie ma prądu, wody, ogrzewania i zapasów żywności, a za oknami... Czyżby ktoś się tam czaił? Dorośli opowiadają sobie historie o duchach i nie wiadomo, czy właśnie one wytwarzają ten nastrój niepokoju, czy może jednak jakieś widmo krąży wokół domu. Starego ciemnego, skrzypiącego domu na odludziu... Ja tam miałam dreszcze. Doskonała lektura na zimę, zresztą doskonała lektura w ogóle.

Pierwsze polskie wydanie pochodzi z 1969 r. Zostało wznowione w 1973 r. z tą samą okładką (na zdjęciu powyżej). Najnowsze wznowienie - to z cukierkową okładką (też zdjęcie powyżej) - miało miejsce w 2000 r. Ładny obrazek, ale to całkiem nie ten klimat. Nie tracę nadziei na kolejne wznowienia, bo szkoda by była wielka - zapomnieć taką dobrą książkę.

"Widmo..." doczekało się kontynuacji pt. „The Riddle of the Red Whale”, której niestety nie przetłumaczono.

O autorze powieści, Edwardzie Fentonie (1917-1995),  ciężko znaleźć informacje w internecie, a przecież był autorem licznych powieści dla dorosłych, dzieci i młodzieży, nagrodzonym nagrodą Edgara Allan Poego w 1961 r. (za "Widmo..." właśnie) oraz nominowanym do American Book Award w 1982 r. (za "The Refugee Summer"). Z ciekawostek - ten Amerykanin, nowojorczyk, w 1963 r. przeniósł się do Grecji i ożenił z Greczynką.

środa, 14 września 2016

Dom pod kasztanami. Za złotą bramą - Helena Bechlerowa

Helena Bechlerowa była nauczycielką i redaktorką m.in. w wydawnictwie Nasza Księgarnia, autorką licznych opowiadań i wierszy oraz kilku powieści dla dzieci. Urodzona na początku XX w., zmarła u jego kresu (1908-1995). Zawsze mam wrażenie, ze ludzie, którzy przeżyli cały wiek XX byli świadkami najdziwniejszej przemiany rzeczywistości w dziejach, bo nigdy wcześniej zmiana nie była tak szybka i tak dramatyczna. "Za złotą bramą" jest opowieścią o takiej zmianie, odejściem starego, romantycznego świata chłodnych, mrocznych kamienic, powłóczystych sukien, powozów, balów i ogrodowych fontann na rzecz jasnego, nowoczesnego i wygodnego, ale pozbawionego magii świata blokowisk.


Rodzeństwo, Kasia i Piotruś, mieszka w bardzo starym domu, pełnym ciemnych tajemniczych zakamarków - w korytarzu wisi zniszczony obraz pięknej Amelii w różowej sukni, w ogrodzie kamienny wodnik podtrzymuje kielich fontanny, a na daszku altanki tkwi blaszany smok. Poza tym coś tam skrzypi, piszczy, biega po kątach, może strachy, skrzaty, echo, a  może dobre duchy, kto wie. Wyobraźnia dzieci nadaje wszystkiemu znaczenie i imię. Niestety, dom jest już bardzo stary i zniszczony, zamieszkujące go rodziny muszą się przeprowadzić do nowych mieszkań w blokach, a zamieszkujące go duchy i stwory - znaleźć swoje miejsce gdzieś w magicznym świecie "za złotą bramą".
Urokliwa opowieść o końcu pewnego świata, w której ogromną rolę odgrywa szata graficzna - fantastyczne ilustracje Szancera, bez których to po prostu nie byłaby ta sama książka (można je podejrzeć tu: 1, 2, 3).


"Za złotą bramą" jest drugim tomem, pierwsza powieść o przygodach Kasi i Piotra nosi tytuł "Dom pod kasztanami". Dzieci wyjeżdżają w niej na wakacje do ciotki Iwy, do starego urokliwego domu: wszystko im się w domu pod kasztanami podobało: okna zasłonięte dzikim winem, dziwny piec z zielonkawych i niebieskich kafli, nawet duży czajnik, który cichutko podśpiewywał na kuchni. (s. 5). Za sprawą ciotczynego kota, rudego Tymona, który potrafi przemieniać się w tygrysa, przezywają czarodziejskie przygody, gdziekolwiek się nie udadzą, czy to do ogrodu, czy na strych. Na grządkach spotykają makówkowego króla, pod wierzbą Babę Jagę, a na strychu - lwa i lamparta. Wiele tych przygód, a wszystkie opisane w dość krótkich rozdziałach - mam wrażenie, że ta pozycja przemówi do bardzo młodego czytelnika. Nie ukrywam, ze drugi tom urzekł mnie znacznie bardziej.
Ilustracje do "Domu pod kasztanami" można obejrzeć TUTAJ.

Helena Bechlerowa, Dom pod kasztanami, Nasza Księgarnia, wyd. IV, Warszawa 1974
Helena Bechlerowa, Za złotą bramą, Nasza Księgarnia, wyd. I, Warszawa 1973

Druga brama - Halina Górska


Halina Górska tworzyła w okresie międzywojennym, zaczęła od książek dla dzieci, skończyła na tych dla dorosłych (zmarła niestety zbyt wcześnie, zamordowana przez Niemców w 1942 r.). "Druga brama" plasuje się tak naprawdę gdzieś pośrodku. Dziecięcy bohaterowie, motyw przyjaźni (międzyklasowej), przystępny język pozwalają na lekturę młodym czytelnikom. Jednocześnie wspomnieniowy charakter (historia Krysi bazuje na życiorysie pisarki), doskonała znajomość psychiki dziecka, poważna tematyka (dzieci pozbawione rodziców, oparcia w dorosłych, szukające swojego miejsca w świecie) sprawiają, że może po nią sięgnąć także dorosły czytelnik. Świetna książka, żal, że jednak trochę zapomniana. Napisana w 1935 r. powieść doczekała się wielu wznowień - ostatnie, o ile się orientuję, w 1995 r. w wydawnictwie Siedmioróg, a więc ponad 20 lat temu. (Drugie wydanie z 1936 r. jest dostępne w wersji cyfrowej TUTAJ.)

Powieść ma dwie bohaterki, pochodząca z zamożnej rodziny Krysia, córka lekarza, i dziecko robotnicze, Adela. Krysia ma kochających rodziców, ale jej matka jest poważnie chora i musi wyjechać na kurację zagraniczną - praktycznie znika z życia córki. Sama dziewczynka żyje w izolacji, jest chorowita, więc nie chodzi do szkoły, nie wolno jej się bawić z dziećmi z podwórka. Krótko trwa eksperyment z sympatyczną Żydówką Sabinką. Dziewczynki bardzo się lubią, ale Krysia zapada na odrę, w ciężkiej postaci - i Sabinka znika z jej życia. Krysia bawi się sama ze sobą, jej życie toczy się w połowie w wyobraźni, więc kiedy nagle znajdzie się w otoczeniu prawdziwych dzieci nie będzie się mogła odnaleźć, reguły koleżeństwa okażą się dla niej trudne. A dojdzie do tego, kiedy wraz z ojcem przeprowadzi się na Leszno (akcja toczy się w Warszawie czasu zaborów) - tam, za tytułową drugą bramą, znajdowało się podwórko, na którym bawiła się Adela. Dumna, nieczuła, a w rzeczywistości mocno skrzywdzona przez los, który wraz z ojcem odebrał jej też dzieciństwo. Zubożała matka musiała się przeprowadzić z liczną czeredką do jednej izby, wspólnej z kilkoma rodzinami i iść do pracy w fabryce, a najstarsza Adelka była zobowiązana do pomocy przy młodszym rodzeństwie, a właściwie do pełnego matkowania im. Zahartowana przez trudne warunki, z nienawiścią przypatrywała się "panienkom z Saskiego Ogrodu", dziewczynkom z kokardami we włosach i lalkami pod pachą, do których zaliczyła także i Krysię. I tak na jednym podwórku znalazły się dwie nieszczęśliwe dusze, których życiowe doświadczenia były tak odmienne, że spotkanie się w pół drogi wydawało się niemal niemożliwe. Czy uda im się porozumieć? Nie oczekujcie prostych odpowiedzi.

wtorek, 30 sierpnia 2016

Dzieci szklarza - Maria Gripe



 "Dzieci szklarza" to przedziwna oniryczna opowieść, przypominająca raczej sen, i to z gatunku tych niezbyt przyjemnych, niż książkę dla dzieci. Nic nie jest w niej do końca wyjaśnione, nie dowiadujemy się nigdy czemu niektóre postaci są, jakie są, skąd przychodzą, jakie są ich motywacje. Wszystko trzeba przyjąć na wiarę.

Motto powieści zaczerpnieto z klasycznej pieśni Wikingów "Havamal": "Jeśli się zawczasu nie zna swego losu, można żyć beztrosko". Tytułowy szklarz nie miał tego szczęścia.

Szklarz Albert i jego żona Sofia mają dwójkę dzieci - Klarę i Klasa. Rodzinie wiedzie się niezbyt dobrze, bo choć Albert wytwarza piękne naczynia, nie umie ich sprzedać na dorocznym jesiennym jarmarku. Pewna zła wróżba, którą usłyszał szklarz, sprawia, że niechętnie zabiera na jarmark dzieci - i słusznie, bo pewnej jesieni, akurat wtedy, kiedy wyjątkowo sprzedaż naczyń na jarmarcznym straganie idzie doskonale, dzieci znikają...

Czego tu nie ma - zaklęty (przeklety?) pierścień, złe wróżby, tajemnicza staruszka o magicznych mocach i dziwacznym mianie Furkota Odwilżyna oraz jej jednooki kruk, który widzi tylko pozytywy. Miasto Marzeń, w którym stoi tylko jeden Dom, a w nim mieszkają bardzo nieszczęśliwi Władca i Władczyni. Potężna, przerażająca Nana i jej uwięziona papużka. Rzeka Zapomnienia.

Niesamowita i miejscami upiorna historia, bardzo inna, bardzo niebanalna. Warto przeczytać. Polskie wydanie z 1983 r. jest bardzo ładnie ilustrowane przez Katarzynę Czerner, szkoda że druk i papier marnej jakości nie pozwalają w pełni docenić obrazków.

Powieść doczekała się szwedzkiej ekranizacji w 1998 r. - dostępna TUTAJ.














Maria Gripe (1923-2007) to słabo znana w Polsce szwedzka autorka książek dla dzieci i młodzieży. Pisała powieści przesycone tajemnicą i magią, za które doczekała się nagrody im. Hansa Christiana Andersena (tzw. Mały Nobel). Cztery powieści zekranizowano. Pięć z trzydziestu ośmiu książek, które napisała, ukazało się w polskim przekładzie - w latach 60.-80., jedna z nich, "Agnes Cecylia. Niezwykła historia", doczekała się wznowienia w Wydawnictwie Czarna Owca w 2005 r.

środa, 3 sierpnia 2016

Złote szkolne czasy - Angela Brazil

Angela Brazil tworzyła na początku XX w., była jedną z prekursorek nowoczesnej powieści pensjonarskiej, która miała bardziej bawić, niż uczyć. Jej bohaterkami były aktywne dziewczęta, o szerokich zainteresowaniach i niezależnych umysłach. Nic dziwnego, że  przez wielu były krytykowane, a dyrektorki niektórych szkół posuwały się do zakazywania lektury lub wręcz jej palenia... Jako pierwsza pisała powieści z punktu widzenia wychowanek. (It is a mistake ever to grow up! I am still an absolute schoolgirl in my sympathies - pisała w swoich wspomnieniach*). Brazil napisała 50 powieści, akcja większości rozgrywała się w szkołach dla dziewcząt. W przeciwieństwie do innych autorek tego gatunku (Enid Blyton, Elinor Brent-Dyer, Dorita Fairlie Bruce, Elsie Oxenham) nie pisała serii, każda z jej książek to zamknięta całość. Pisarka pozostała popularna aż do lat 60., a motywy jej powieści były tak często naśladowane, że w końcu zmieniły się w utarte klisze.


W Polsce była czytywana w latach 30. XX w. Ukazały się wtedy tłumaczenia trzech powieści: Złote szkolne czasy (1935), Najmilsze dziewczątko (1918) i Przyjaciółki (1938 i 1947). Dopiero w latach 90. doczekały się pierwszych ( i ostatnich zarazem) powojennych wznowień, nakładem wydawnictwa Graf.


Książka Jean's golden term została wydana przez Grafa pod dwoma tytułami - w 1991 jako Złote szkolne czasy, a w 1993 r. jako Opowieści złotych lat, oba tytuły średnio trafione, jako że książka opowiada nie o latach szkolnych, ale o zaledwie jednym semestrze nauki. Wszystkie polskie wydania są w tym samym międzywojennym tłumaczeniu Jadwigi Zawiszy-Krasuckiej. Typowo dla tłumaczeń tamtego okresu wszystkie angielskie imiona zostały spolszczone, a mnie straszliwie zgrzytało czytanie o dziewczętach z kornwalijskiego wybrzeża o wdzięcznych imionach Krysia, Basia, Wisia i Irka... Dla porównania - Wisia w oryginale nosi imię Vera.

Główna bohaterka, dwunastoletnia Janka Barrett, prowadziła życie bardzo nietypowe, nawet jak na angielską panienkę z lat 30. Wychowywana przez ciotkę i wuja, malarzy, wędrowała za nimi po całej Europie w poszukiwaniu malowniczych krajobrazów, rzadko zahaczając o jakiekolwiek szkolne zajęcia. Trochę uczyła ją ciotka, niemniej na tle rówieśniczek edukacja Janki wypadała nader blado.  Kiedy państwo Barrett zdecydowali się osiąść na kilka miesięcy na wybrzeżu Kornwalii, postanowili umieścić dziewczynkę w pobliskiej szkole na choć jeden semestr. Janka wcale nie miała na to ochoty, bo ceniła sobie koczowniczy tryb życia. Na szczęście szkoła Tresco House, zwana "Zieloną Szkółką", okazała się miejscem bardzo przyjemnym. Janka mogła nie tylko uzupełnić swoje liczne braki, ale i zawiązać pierwsze przyjaźnie. A ja mogłam podejrzeć niezwykły (z punktu widzenia wychowanki obecnego systemu edukacji) obrazek angielskiej szkoły, w której oprócz książkowego wykuwania, jest czas na grę w tenisa, spontaniczne szkolne przedstawienia i wycieczki po okolicy. Szkoła liczy sobie kilkadziesiąt wychowanek, dzięki czemu tworzy nastoletni mikrokosmos, pełen typowych dla tego wieku relacji - są wielkie przyjaźnie, są i małe zawiści. Do tego w tle majaczy tajemnica pochodzenia Janki, która naprawdę zaciekawia. A że autorka interesowała się walijską mitologią - motywy walijskich skrzatów i duszków także znalazły miejsce w powieści.

* Brazil, Angela (1925). My Own Schooldays. London: Blackie and Son (za Wikipedią).

wtorek, 26 lipca 2016

Tajemnica Rajskiego Wzgórza - Elizabeth Goudge


Tajemnica Rajskiego Wzgórza (oryg. The Little White Horse) została wydana w Londynie w 1946 r. Polskiego wydania doczekała się dopiero pół wieku później. Nigdy nie osiągnęła w Polsce sławy, jaką cieszyła się w swoim kraju ojczystym. Autorka, Elizabeth Goudge (1900-1984), była w swoim kraju bardzo popularna, napisała mnóstwo powieści dla dzieci i dorosłych które jednak nie doczekały się polskiego przekładu. Za Tajemnicę... otrzymała nagrodę Carnegie Medal. Z ciekawostek - jedna z jej powieści została splagiatowana przez pochodzącą z Indii pisarkę. Książka miała tak dobre recenzje, że wydano ją także w Stanach, wieść o niej doszła do słuchu Goudge i sprawa się wydała. Indyjska autorka, oskarżona o plagiat, zmarła w tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie popełniła samobójstwo.



Ta dramatyczna historia nie ma jednak zupełnie nic wspólnego z wyjątkowo słodką i magiczną fabułą Tajemnicy Rajskiego Wzgórza. Akcja powieści rozgrywa się w 1842 r. Jej bohaterką jest 13-letnia Marynia Merryweather. Osierocona przez ojca, którego zbyt dobrze nie znała (matka zmarła dużo wcześniej), zostaje wraz z guwernantką, panną Heliotrop, i żarłocznym psem Bączkiem zmuszona do opuszczenia Londynu. Wyjeżdża na wieś, do posiadłości swego nieznanego wuja, Benjamina Merryweather. Tu dowiaduje się o dziwnej historii swej rodziny, której członkowie dzielą się na "słonecznych" i "księżycowych", i nad którą ciąży klątwa, sprowadzona przez jednego z przodków. W jej rezultacie cierpią nie tylko członkowie rodziny, którym nie dane jest cieszyć się szczęściem małżeńskim, ale i mieszkańcy pobliskiej wioski, atakowani nieustannie przez wrogich czarnych ludzi. Przeznaczeniem Maryni okazuje się zakończenie konfliktu i przezwyciężenie klątwy.

Wszystko jest bardzo urocze i bajkowe, aż za bardzo, jak dla mnie. Białe jednorożce, dziarskie karzełki, cała plejada zwierzaków o magicznych cechach, przyjaciel ze snów, masa nieszczęśliwych kochanków, których serca uleczy Marynia, oraz nawrócenie gromady zbójców. Jest to jednak powieść dla dziesięciolatków, więc może jestem po prostu za stara. Pamiętam, że czytałam tę książkę w dzieciństwie - tylko raz, ale wówczas spodobała mi się tak bardzo, że jej fragmenty pamiętam do dziś.Warto dodać, że historia jest silnie spleciona z wiarą chrześcijańską (autorka pochodziła z bardzo religijnej rodziny).


Ekranizacje
Ten słabo znany w Polsce klasyk wypłynął na chwilę na światło dzienne po tym jak autorka Harry'ego Pottera J.K. Rowling wspomniała, że ta powieść była w dzieciństwie jej ulubioną i zaczerpnęła z niej inspirację do własnej twórczości ("The author always included details of what her characters were eating and I remember liking that. You may have noticed that I always list the food being eaten at Hogwarts." za Wikipedią).

Kilka lat po tym oświadczeniu książka doczekała się wreszcie ekranizacji, ponad 60 lat po pierwszym wydaniu. Film The Secret of Moonacre zdecydowanie odbiega od pierwowzoru, jest zbyt przesłodzony wizualnie (a już sama książka ma raczej ulepkową słodycz), a naiwny fabularnie i zachwycić może chyba tylko bardzo małych widzów.




W 1994 r. powstał też sześcioodcinkowy miniserial Moonacre, ale w odmętach internetu słuch o nim zaginął (jedyny ślad TUTAJ).

Polskie wydania 
Elizabeth Goudge, Tajemnica Rajskiego Wzgórza, Nasza Księgarnia 1996 (okładka na moim zdjęciu)
Elizabeth Goudge, Tajemnica Rajskiego Wzgórza, Świat Książki 2009 (okładka filmowa)