wtorek, 29 marca 2016

Tajemniczy Ogród - F.H. Burnett / Powrót do tajemniczego ogrodu - Holly Webb

Dobra literatura dla dzieci to przede wszystkim dobra literatura, adresat jest sprawą drugorzędną. Nie jest pisana "pod dzieci", tak żeby młody czytelnik na pewno wszystko pojął, żeby jakiś temat nie był dla niego zbyt trudny, zbyt traumatyczny, nieodpowiedni, bohaterowie nie są celowo uproszczeni, żeby mały czytelnik nie miał problemu z odczytaniem ich intencji. Dzięki temu młody czytelnik 30+ ma taką samą frajdę z lektury, jak czytelnik dziesięcioletni.
Takie wnioski nasunęły mi się z lektury starego dobrego "Tajemniczego ogrodu" i jego współczesnej kontynuacji, czyli "Powrotu do tajemniczego ogrodu" Holly Webb.


 
Tajemniczy ogród został wydany w 1910 r., najpierw w odcinkach, w roku następnym już jako całość, i przez wiele lat pozostawał w cieniu innych książek F.H. Burnett, przede wszystkim "Małego lorda", uważanego za najważniejsze dzieło pisarki. Pod koniec XX w. nikt nie miał już jednak wątpliwości, że "Tajemniczy ogród" jest obowiązkową pozycją na liście najważniejszych książek dla dzieci.

Opisana w powieści historia małej Mary Lennox rozpoczyna się w indyjskich koloniach, upalnych i gwarnych, żeby przenieść się na opustoszałe yorkshirskie wrzosowiska. Mała Mary zostaje osierocona w dziesiątym roku życia i odesłana z kolonii do domu swego nieznanego wuja w Yorkshire. Jedyne, czego się o nim dowiaduje, to że mieszka on w ogromnym domu o stu zamkniętych pokojach, jest garbaty, niechętny ludziom, odkąd zmarła jego ukochana żona, oraz że na pewno nie będzie się nią zajmował. Inne dziecko pewnie wpadło by w rozpacz, usłyszawszy takie wieści, ale Mary, wiecznie skwaszona, antypatyczna dziewczynka, chce tylko, by zostawiono ją w spokoju - choć odnalezienie się w rzeczywistości, w której wyręczającą ją we wszystkim indyjską nianię zastępuje hoża angielska dziewczyna, która przywykła mówić, co myśli, nie jest wcale proste. Nuda dziecinnego pokoju, całkiem pozbawionego zabawek, skłania ją do wyjścia do ogrodów, zwłaszcza że kryje się tam tajemnica - jeden z nich, piękny, kwiatowy, porośnięty różami ogród zmarłej pani Craven, pozostaje zamknięty od dziesięciu lat. Furtki w murze brak, klucz też dawno ukryto. Kiedy przy pomocy wszędobylskiego rudzika, Mary udaje się odnaleźć ogród, zaczynają dziać się dobre czary - wraz z wiosną, przemiana następuje nie tylko na grządkach, ale także w głowie i sercu Mary oraz w całym domu Cravenów - który zresztą skrywa jeszcze jedną tajemnicę.

Historię tajemniczego ogrodu czytałam wiele razy w dzieciństwie, wróciłam do niej po dwudziestu latach i jestem tak samo zachwycona. Nie zmieniłabym w niej nawet słowa. Czary, które odprawia natura oraz Mary, Dick i Colin, nadal sprawiają, że mam ochotę wybiec z domu i odetchnąć pachnącym wiatrem wrzosowisk, a potem przekopać kilka grządek ;) I mam ochotę wracać do tej historii, jeszcze i jeszcze raz. Z zapałem sięgnęłam więc po kontynuację, napisaną przez Holly Webb, brytyjską autorkę licznych książek dla dzieci. Efekt był dość średni, powieść czyta się letnio, bez bólu, ale i bez zachwytu. Jest to już zdecydowanie literatura dla dzieci, a nie po prostu dobra literatura. Dziesięciolatki powinny być zadowolone, ale dorosły czytelnik dostrzeże wszystkie niedociągnięcia, zwłaszcza zbyt mocne ściąganie z oryginału oraz schematyczność akcji i postaci.
Akcja rozgrywa się trzydzieści lat po pierwowzorze, na początku drugiej wojny światowej. Emmie Rose jest sierotą. Ze względu na bliski wybuch wojny cały sierociniec zostaje ewakuowany do Yorkshire, do wielkiego domu państwa Cravenów. Emmie jest zrozpaczona, bo musi zostawić w Londynie kotkę, którą oswoiła, jedyne stworzenie na świecie, które kocha. Rozpacz początkowo przesłania jej cały świat, ale powoli zaczyna czuć się lepiej w swym nowym miejscu pobytu, zwłaszcza, kiedy odnajduje w szufladzie pamiętniki małej Mary Lennox i trafia do dawnego tajemniczego ogrodu, który wydaje się opustoszały. Czy dobre czary, które w nim drzemią, odmienią także jej los?

W oryginale mamy bohaterów z krwi i kości. Mary, dziecko uroczej, uwielbianej przez wszystkich matki - ale dziecko przez tę matkę niechciane, wychowywane tak, żeby jej nie przeszkadzało, przez ustępującą jej we wszystkim służbę, wyrasta na prawdziwego rozkapryszonego potwora. Nie ustępuje jej kuzyn Colin, mały despota, którego żądania wszyscy muszą spełniać, bo inaczej doprowadza się do histerii, która z kolei wywołuje u niego chorobę. Ale to też w środku małe wystraszone dziecko, przekonane, że ojciec go nie kocha, ona sam niedługo umrze, a jeśli nie to będzie garbaty, co wydaje mu się równie straszne jak śmierć. Pan Craven - zasklepiony w swoim bólu i żałobie, nie dostrzega, że czyni tym nieodwracalną krzywdę synowi. Nie jest złym ojcem, ale - jak pisze Autorka - po prostu wcale nie chce być ojcem. Nawet drugoplanowi bohaterowie nie są zarysowani byle jak. Gospodyni, pani Medlock, nie jest czarnym charakterem (wbrew temu, co zrobiła z nią w ekranizacji Agnieszka Holland), ale kobietą, która nie lubi zajmować się dziećmi i cieszy się, kiedy te nie wchodzą jej w drogę. Lekarz Colina jest zarazem jego wujem, więc odziedziczy majątek Cravenów, jeśli Colin umrze - ale tu też Burnett nie idzie na łatwiznę, czyniąc z niego czarny charakter - doktor Craven majątkiem by nie pogardził, ale jednocześnie nie chce krzywdy chłopca. Itd.

Holly Webb bardzo wyraźnie "ściąga" z pierwowzoru - bohaterka jest w tym samym wieku, także jest sierotą, przez nikogo nielubianą i wiecznie skrzywioną, choć widać, ze ta rzekoma antypatyczność Emmie jest bardzo wysilona. W ogrodzie spotyka starego, brzydkiego, mrukliwego ogrodnika, alter ego Bena Weatherstaffa oraz - oczywiście - rudzika. W domu słychać płacz małego chłopca - w oryginale był to Colin Craven, tu mamy syna Colina, Jacka. "Pamiętniki" Mary Lennox streszczają akcję pierwszej powieści. Bohaterowie są schematyczni, Emmie jest niesympatyczna tylko na pozór, w środku miła i wrażliwa, Jack podobnie, państwo Craven i pani Sowerby są po prostu mili, ogrodnik Dick Sowerby miły, ale skrzywdzony przez życie (rany po pierwszej wojnie), pani Dearlove niemiła i kotów nie lubi... Więcej o tych bohaterach powiedzieć się nie da. Akcja jest dość przewidywalna, a jej największą zaletą jest to, że nie próbuje na siłę doprowadzić do zbyt słodkiego końca - wojna trwa, wszystko jeszcze może się zdarzyć.

W Polsce "Tajemniczy ogród" ukazał się po raz pierwszy w 1914 r. w przekładzie Jadwigi Włodarkiewiczowej i w tym tłumaczeniu był wielokotnie wznawiany (ostatnio ponoć w 2011 r.) Od lat 90. pojawiły się też nowe tłumaczenia: Zofii Siewak-Sojki (1995), Anny Staniewskiej (1995, 1998), Zbigniewa Batko (1998) i Pawła Beręsewicza (2009) (dane wg Wikipedii). Najnowsze wydanie wydawnictwa Znak Emotikon, które czytałam, to przekład Zbigniewa Batko i bardzo mi się on podobał, bo zachował zdrowe proporcje między wersją klasyczną, a współczesnym językiem. Przyznam, że pozostaję sceptyczna co do zbytniego uwspółcześniania języka klasyków, żeby był "zrozumiały" dla współczesnego odbiorcy. Jak wszystkie wydania z tej serii Znaku, obie ogrodowe części są bardzo porządnie wydane, w twardej oprawie, na kremowym papierze, dopracowane edytorsko i jedyne zastrzeżenie, jakie mogłabym mieć, to brak obrazków.

Jeśli komuś zależy na obrazkach, to ukazały się dwie ciekawe wersje ilustrowane, oba w starym przekładzie Włodarkiewiczowej - z ilustracjami Roberta Ingpena  oraz z ilustracjami Ingi Moore.





Powieść była wielokrotnie ekranizowana, a najciekawszą filmową wersję wyreżyserowała Agnieszka Holland w 1993 r.

Powstała także ekranizacja-kontynuacja, zatytułowana "Powrót do tajemniczego ogrodu" (Back to Secret Garden, 2001), której akcja dzieje się po drugiej wojnie światowej i nie ma nic wspólnego z kontynuacją książkową Holly Webb.
Dla porządku odnotowuję też, że powstała książkowa kontynuacja Susan Moody, także o tytule "Powrót do tajemniczego ogrodu", która opowiada dalsze losy Mary, Colina i Dicka w czasie pierwszej wojny światowej, a w Polsce została wydana przez Wydawnicwto Prószyński i ska.

F.H. Burnett, Tajemniczy ogród, tłum. Zbigniew Batko, Znak Emotikon, Kraków 2016
Holly Webb, Powrót do tajemniczego ogrodu, tłum. Aleksandra Czyżewska-Felczak, Znak Emotikon, Kraków 2016


środa, 9 marca 2016

Więzień na zamku Zenda - Anthony Hope


Nie mogę pojąć, czemu "Więzień na zamku Zenda" został wydany w Polsce tylko raz, prawie trzydzieści lat temu i to w paskudnej oprawie i tycim formacie. Czy to jakiś podstęp mający na celu zniechęcenie czytelników do sięgnięcia po tę absolutnie rewelacyjną powieść awanturniczą z końca XIX wieku? Apeluję - ruszajcie do bibliotek albo przeszperajcie allegro, bo to po prostu trzeba przeczytać.


Przez pierwsze kilka rozdziałów nastawiona byłam bardzo sceptycznie do fabuły opartej na jednym z bardziej wyświechtanych pomysłów - czyli na podmianie sobowtórów. Potem przestałam być sceptyczna, bo nie mogłam się oderwać od czytania.

Pewien rudowłosy angielski gentleman, Rudolf Rassendyll, wyjeżdża do Rurytanii, by obejrzeć koronację nowego - tradycyjnie rudego - króla. Oczywiście, Rudolf okaże się niemal bliźniaczo podobny do następcy tronu i w wyniku poważnej awantury zajmie jego miejsce, przy okazji zdobywając serce królewskiej kuzynki Flawii, z pełną świadomością, że ani nie może zachować korony, ani poślubić ukochanej, bo honor nakazuje mu przywrócić na tron prawowitego władcę.

Co to za awantura? Otóż, król ma rywala, przyrodniego brata, zwanego Czarnym Michałem, który zazdrości mu tronu i przyszłej królowej, pięknej Flawii. W wyniku podstępu więzi potajemnie przyszłego króla i ma nadzieję sam zostać koronowany, ale wówczas okazuje się, że rzekomy "król" jednak się na koronacji zjawia. Tylko sami Rudolf i Michał, oraz ich najbardziej zaufani ludzie, wiedzą, że "król" jest fałszywy. Ale - Michał nie może ujawnić, ze na tronie jest uzurpator, bo musiałby przyznać się do uwięzienia prawdziwego króla. Nie może zabić króla, bo wtedy Rudolf zostałby na zawsze na tronie. Nie może zabić otwarcie Rudolfa, bo nie może wystąpić jawnie przeciwko rzekomemu bratu. Z kolei Rudolf także nie może zaatakować "brata", nie może też najechać zamku Zenda, bo wie, że wtedy Michał zabije więzionego tam króla. Sytuacja wydaje się nie mieć wyjścia. Według posłowia tłumacza, Roberta Stillera, autor przeżył w tym momencie pisania powieści załamanie, bo uznał, że sam nie jest w stanie wyplątać się z wymyślonego przez siebie impasu. Jednak mu się udało, a każda strona owego wyplątywania się jest warta przeczytania.

Prawnik Anthony Hope jest właściwie autorem jednej powieści (wyd. 1894 r.), choć napisał ich wiele. Żadna inna jednak nie dorównała "Więźniowi...", po którym uznano go za nowego Dumasa. Powstała co prawda druga część pt. Rupert von Hentzau (1898 r.), ale była dużo słabsza, nigdy też nie została przetłumaczona na polski.

Na podstawie powieści powstało kilka filmów, ostatni z nich w 1979 r. z Peterem Sellersem w roli głównej.

Anthony Hope, Więzień za zamku Zenda, tłum. Robert Stiller, Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1989