środa, 3 sierpnia 2016

Złote szkolne czasy - Angela Brazil

Angela Brazil tworzyła na początku XX w., była jedną z prekursorek nowoczesnej powieści pensjonarskiej, która miała bardziej bawić, niż uczyć. Jej bohaterkami były aktywne dziewczęta, o szerokich zainteresowaniach i niezależnych umysłach. Nic dziwnego, że  przez wielu były krytykowane, a dyrektorki niektórych szkół posuwały się do zakazywania lektury lub wręcz jej palenia... Jako pierwsza pisała powieści z punktu widzenia wychowanek. (It is a mistake ever to grow up! I am still an absolute schoolgirl in my sympathies - pisała w swoich wspomnieniach*). Brazil napisała 50 powieści, akcja większości rozgrywała się w szkołach dla dziewcząt. W przeciwieństwie do innych autorek tego gatunku (Enid Blyton, Elinor Brent-Dyer, Dorita Fairlie Bruce, Elsie Oxenham) nie pisała serii, każda z jej książek to zamknięta całość. Pisarka pozostała popularna aż do lat 60., a motywy jej powieści były tak często naśladowane, że w końcu zmieniły się w utarte klisze.


W Polsce była czytywana w latach 30. XX w. Ukazały się wtedy tłumaczenia trzech powieści: Złote szkolne czasy (1935), Najmilsze dziewczątko (1918) i Przyjaciółki (1938 i 1947). Dopiero w latach 90. doczekały się pierwszych ( i ostatnich zarazem) powojennych wznowień, nakładem wydawnictwa Graf.


Książka Jean's golden term została wydana przez Grafa pod dwoma tytułami - w 1991 jako Złote szkolne czasy, a w 1993 r. jako Opowieści złotych lat, oba tytuły średnio trafione, jako że książka opowiada nie o latach szkolnych, ale o zaledwie jednym semestrze nauki. Wszystkie polskie wydania są w tym samym międzywojennym tłumaczeniu Jadwigi Zawiszy-Krasuckiej. Typowo dla tłumaczeń tamtego okresu wszystkie angielskie imiona zostały spolszczone, a mnie straszliwie zgrzytało czytanie o dziewczętach z kornwalijskiego wybrzeża o wdzięcznych imionach Krysia, Basia, Wisia i Irka... Dla porównania - Wisia w oryginale nosi imię Vera.

Główna bohaterka, dwunastoletnia Janka Barrett, prowadziła życie bardzo nietypowe, nawet jak na angielską panienkę z lat 30. Wychowywana przez ciotkę i wuja, malarzy, wędrowała za nimi po całej Europie w poszukiwaniu malowniczych krajobrazów, rzadko zahaczając o jakiekolwiek szkolne zajęcia. Trochę uczyła ją ciotka, niemniej na tle rówieśniczek edukacja Janki wypadała nader blado.  Kiedy państwo Barrett zdecydowali się osiąść na kilka miesięcy na wybrzeżu Kornwalii, postanowili umieścić dziewczynkę w pobliskiej szkole na choć jeden semestr. Janka wcale nie miała na to ochoty, bo ceniła sobie koczowniczy tryb życia. Na szczęście szkoła Tresco House, zwana "Zieloną Szkółką", okazała się miejscem bardzo przyjemnym. Janka mogła nie tylko uzupełnić swoje liczne braki, ale i zawiązać pierwsze przyjaźnie. A ja mogłam podejrzeć niezwykły (z punktu widzenia wychowanki obecnego systemu edukacji) obrazek angielskiej szkoły, w której oprócz książkowego wykuwania, jest czas na grę w tenisa, spontaniczne szkolne przedstawienia i wycieczki po okolicy. Szkoła liczy sobie kilkadziesiąt wychowanek, dzięki czemu tworzy nastoletni mikrokosmos, pełen typowych dla tego wieku relacji - są wielkie przyjaźnie, są i małe zawiści. Do tego w tle majaczy tajemnica pochodzenia Janki, która naprawdę zaciekawia. A że autorka interesowała się walijską mitologią - motywy walijskich skrzatów i duszków także znalazły miejsce w powieści.

* Brazil, Angela (1925). My Own Schooldays. London: Blackie and Son (za Wikipedią).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz