Trafiłam na tę powieść zupełnym przypadkiem, zdjęłam ją z bibliotecznej półki tylko dlatego, że zainteresowała mnie okładka. Uczciwie przyznaję, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i zarazem nie mogę odżałować, ze mnie tak doskonała powieść ominęła w dzieciństwie.
Akcja rozgrywa się w latach 50. XX w. Dwunastoletni James przyjeżdża na weekend do kuzynów, Amandy i Obiego, których rodzice kupili właśnie bardzo stary dom na odludziu. Dom należał do zdziwaczałej starszej pani, artystki-rzeźbiarki. Nikt jej za dobrze nie znał, niemal nikt nie utrzymywał z nią bliskich kontaktów. Podobno była bardzo bogata, ale jej majątek zaginął. Spodziewałam się spontanicznie uformowanej młodzieżowej grupy poszukiwaczy skarbu, ale autor mnie zaskoczył, bo to nie dzieciaki przejmują pałeczkę. Dom zostaje nagle odcięty od świata przez śnieżycę, nie ma prądu, wody, ogrzewania i zapasów żywności, a za oknami... Czyżby ktoś się tam czaił? Dorośli opowiadają sobie historie o duchach i nie wiadomo, czy właśnie one wytwarzają ten nastrój niepokoju, czy może jednak jakieś widmo krąży wokół domu. Starego ciemnego, skrzypiącego domu na odludziu... Ja tam miałam dreszcze. Doskonała lektura na zimę, zresztą doskonała lektura w ogóle.
Pierwsze polskie wydanie pochodzi z 1969 r. Zostało wznowione w 1973 r. z tą samą okładką (na zdjęciu powyżej). Najnowsze wznowienie - to z cukierkową okładką (też zdjęcie powyżej) - miało miejsce w 2000 r. Ładny obrazek, ale to całkiem nie ten klimat. Nie tracę nadziei na kolejne wznowienia, bo szkoda by była wielka - zapomnieć taką dobrą książkę.
"Widmo..." doczekało się kontynuacji pt. „The Riddle of the Red Whale”, której niestety nie przetłumaczono.
O autorze powieści, Edwardzie Fentonie (1917-1995), ciężko znaleźć informacje w internecie, a przecież był autorem licznych powieści dla dorosłych, dzieci i młodzieży, nagrodzonym nagrodą Edgara Allan Poego w 1961 r. (za "Widmo..." właśnie) oraz nominowanym do American Book Award w 1982 r. (za "The Refugee Summer"). Z ciekawostek - ten Amerykanin, nowojorczyk, w 1963 r. przeniósł się do Grecji i ożenił z Greczynką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz