czwartek, 19 lutego 2015

Gałka od łóżka - Mary Norton

Zachwycona pierwszym tomem Pożyczalskich popędziłam do biblioteki po debiut Mary Norton, czyli "Gałkę od łóżka". Mówiąc ściśle, jest to wydane w jednej książce tłumaczenie obu tomów o zaczarowanej gałce od łóżka - The Magic Bed Knob (1943) i Bonfires and Broomsticks (1945) (angielski tytuł wydania zbiorowego to Bed-Knob and Broomstick (1957)). Nie tylko treść, ale i polskie wydanie jest już klasykiem - w tłumaczeniu Ireny Tuwim, ilustrowane wspaniale przez Jana Marcina Szancera. Szczęśliwie się złożyło, że powieść postanowiło wznowić Wydawnictwo Dwie Siostry w serii Mistrzowie Ilustracji (w 2011 r.), dzięki czemu urok pierwszego wydania polskiego został zachowany w całości.



Jak wiadomo, większość fantastycznych przygód przydarza się dzieciom z dala od rodziców, przynajmniej  w powieściach. Pewnego lata trójka rodzeństwa, Kasia, Karolek i Pawełek, została wysłana na wieś do ciotki. Wakacje zapowiadały się niezbyt ciekawie - przynajmniej dopóki Pawełek nie zauważył sąsiadki, panny Price, latającej na miotle. Panna Eglantyna Price, początkująca czarownica, ofiarowała dzieciom zaczarowaną gałkę od łóżka - wystarczyło ją przekręcić, a łóżko przenosiło się w dowolnie wybrane miejsce. Idealna rzecz, żeby natychmiast wpakować się w kłopoty... ale i przeżyć mrożącą krew w żyłach przygodę.
W drugiej części książki (pierwotnie - w drugim jej tomie) dzieci powracają na wieś, tym razem do domu panny Price, która zarzuciła naukę czarów. I tym razem jednak podróż zaczarowanym łóżkiem nie ominie bohaterów. Przenoszą się w przeszłość - w środek pełnego zabobonów XVII-wiecznego Londynu, gdzie spotykają czarownika Emeliusza. I trudno powiedzieć, czy go ratują, czy wprost przeciwnie...

Świetna lektura, która specjalnie się nie zestarzała i doskonal nadaje się na półkę w dziecięcym pokoju, tuż obok serii o Mary Poppins i powieści Edith Nesbit.

"Gałka od łóżka" została wydana także w 1998 r. przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.



W 1971 r. książka została sfilmowana przez studio Walta Disneya, a film ów nie ma absolutnie nic wspólnego z powieściowym pierwowzorem. Mimo tego oceniany jest jako udany i bywa porównywany z adaptacją Mary Poppins (równie odległą od oryginalnej powieści zresztą).


niedziela, 15 lutego 2015

Dziedziczka z Blenheim - Geraldine Mockler

Geraldine Mockler to brytyjska autorka powieści dla dziewcząt, tworząca na przełomie XIX i XX wieku, całkiem zapomniana nawet we własnym kraju. W Polsce ukazała się tylko jedna jej książka - "Dziedziczka z Blenheim" (oryginalny tytuł to "Cousin Betty") - wydana w 1996 r. w serii Naszej Księgarni "O dziewczynach dla dziewczyn".

"Dziedziczka z Blenheim" to urocza ramotka, staroświecka powiastka o tym jak dobre dziewczęce serce potrafi przezwyciężyć cudze uprzedzenia. Nic wielkiego, nic co warto znać, po prostu sympatyczna, nieskomplikowana historia, która pozwala przyjemnie spędzić jeden krótki wieczór (książka ma zaledwie około 180 stron).


Trzy siostry, Delia, Katarzyna i Klaudia, osierocone we wczesnym dzieciństwie, zostały przygarnięte przez daleką i bardzo bogatą kuzynkę Annę. Wychowane w zbytku, przyzwyczajone do stylu życia klasy wyższej, zostają - po nagłej śmierci swej dobrodziejki - niemalże wyrzucone z salonów na bruk. Kuzynka Anna nie spisała testamentu,  więc cały jej majątek przeszedł na ręce jej bratanicy Elżbiety, której kobieta nawet nie znała (jej brat został wydziedziczony i zerwał więzi z rodziną).
Siostry zmuszone były opuścić swą dotychczasową rezydencję, przenieść się do maleńkiego domku, daleko na odludziu i utrzymywać się z bardzo skromnego rocznego dochodu. Dumna Delia stanowczo odrzuciła propozycje Elżbiety (przekazywane przez prawnika), gotowej pomóc nieznanym krewniaczkom. Nie wiedziała jednak, na co stać kuzynkę Betty.
Wcześnie osierocona Betty, wychowywana przez dwie oschłe stare panny, postanowiła wreszcie spełnić swoje marzenie - którym nie było wcale zdobycie majątku (do tej pory żadnego nie miała), lecz rodziny. Pod przybranym nazwiskiem udała się do miasteczka, w którym zamieszkały dziewczęta, gotowa skruszyć serca zawziętych sióstr.

Jest ciepło, miło, miejscami zabawnie i wszystko kończy się dobre. Rozgrzewająca lektura na zimę.



niedziela, 8 lutego 2015

Klasyka Pięknie Wydana - Seria Romantyczna wydawnictwa Egmont

Seria Romatyczna wydawnictwa Emont liczy sobie obecnie pięć pozycji. Kierowana jest, jak można się domyślić, do płci pięknej - nie tylko do jej młodych przedstawicielek (ok. 13-16 lat), ale także do ich "wiedzionych sentymentem mam i babć".

Wiekowo plasuję się już w sumie na pozycji sentymentalnej matki nastoletnich dzeci (choć posiadam tylko bardzo nieletnie), ale po serię sięgnęłam z przyjemnością. Książki charakteryzuje wygodny nieduży format, urokliwe okładki (utrzymane w jednoznacznie romantycznej stylistyce), porządny skład. Urzekły mnie kwiatowe wzory na wewnętrznej stronie okładek - w każdej książce inne. Bardzo sobie cenię takie detale. Wydanie jest moim zdaniem idealne dla dorosłych wielbicielek klasyki dla dziewcząt. Gdybym była dzieckiem, brakowałoby mi w nich ilustracji, zwłaszcza w "Małej księżniczce", odpowiedniej dla dzieci młodszych niż nastoletnie.

Wydawnictwo nie ma na razie konkretnych planów co do kontynuowania serii, ale ja mam ogromną nadzieję, że zostaną w niej wydane książki Jean Webster - "Tajemniczy opiekun", do której bardzo chętnie powracam, a zwłaszcza "Kochany wrogu", której w ogóle nie da się znaleźć w polskim wydaniu książkowym.

Do tej pory ukazały się:

Eleanor H. Porter, Pollyanna, tłum. Tadeusz i Halina Evertowie, Egmont, Warszawa 2013.

 


Eleanor H. Porter, Pollyanna dorasta, tłum. Tadeusz i Halina Evertowie, Egmont, Warszawa 2013.
Bardzo podobają mi się okładki obu tomów o Pollyannie, moim zdaniem są najlepsze w serii.



Frances Hodgson Burnett, Mała księżniczka, tłum. Józef Birkenmajer, Egmont, Warszawa 2014.



Lucy Maud Montgomery, Dziewczę z sadu, tłum. Magdalena Koziej, Egmont, Warszawa 2014.



Lucy Maud Montgomery, Błękitny zamek, tłum. Joanna Kazimierczyk, Egmont, Warszawa 2013.



O poszczególnych książkach opowiem w kolejnych wpisach (bo oczywiście pochłonęłam serię w ciągu kilku dni).